Książka a właściwie zeszyt z opowiadaniem...
Ostatnio zdradziłam Wam parę swoich wyblakłych wierszy, teraz opowiem o książce a raczej opowiadaniu napisanym w 80 kartkowym zeszycie. Miałam pewnie koło 16-17 lat. Myślę, że cała ta historia opowiedziana w tej książce wzięła się z tęsknoty za przeżyciem jakiejś przygody lub po prostu za bardziej intensywnym życiem w gronie przyjaciół i rówieśników. Mogę zdradzić, że obsadziłam w roli mojego brata ( którego tak naprawdę nie mam gdyż mam siostrę) swoją pierwszą sympatię ze szkoły podstawowej. Nie bójcie się nie wklepie tu całej tej mojej pisaniny, chciałam tylko opowiedzieć, że odkąd pamiętam zawsze byłam nieśmiała, zawsze wszystkiego się bałam, nie umiałam sprzedać swojej wiedzy jak to mówiła moja Pani w szkole. Byłam grzeczna, cicha i każda nowa sytuacja budziła we mnie okropny lęk. Tak też zostało mi na całe życie, gdzie nie spełniłam się zawodowo... Wracając do mojej książki to po jakimś czasie kolega wziął ją i dał swojej nauczycielce do sprawdzenia. Pani polonistka sprawdziła i poprawiła co nieco ale na tym się skończyła moja przygoda z pisaniem. Zachowałam ją jednak do tej pory i wiecie co- mój syn cały czas trzyma ją na półce.